LOKATOR

Jak dotąd zrabowałam ponad 20 historii ludzi, których mijam na ulicach miasta Gryfina. Wykradłam również jeden sen z internetu. Zeskanowałam ponad 80 stron formatu A4 wypożyczonych dokumentów. Z biura geodezji wykupiłam, za jedyne 12 złotych, plan mojej ulicy z lat 60-tych. Ogołociłam zbiory biblioteki Pomorskiej Akademii Medycznej ze slajdów carcinoma hepatocellulare. Naciągnęłam pana z archiwum techniki na nielegalny wypis wynalazków pewnego montera turbin parowych. Weszłam do sześciu prywatnych mieszkań.

​Ściany pokoi malujemy kolejnymi warstwami farby, oklejamy tapetami dla oswojenia przestrzeni, dla zadomowienia. Wywabiamy obce zapachy, wymieniamy meble. Uporczywie zakrywamy zacieki, liszaje - zacieramy znaki czasu. Ustalamy nowy porządek i mówimy: to jest mój dom.

​Chciałam ten zastany ład naruszyć. Zaburzyć codzienny rytm, powtarzalność czynności i zdarzeń. Poprzez obecność w prywatnych mieszkaniach nakłonić ich lokatorów i sąsiadów do rozpoznania odkładających się przez lata warstw pamięci. Wydobyć historie miejsc, a następnie odnaleźć ich współczesne odpowiedniki.

​"Jeszcze zapamięta, jak matka pod jej włosami przewoziła marki, żeby kupić rajstopy i salami. Z lękiem wyznaczonej do przemytu, omijała cudzy wzrok. Wzrok podróżnych, sokistów, graniczników. Dopiero w domu, gdy uwalniała nogi z czwartej pary rajstop, czuła, jak bardzo była dzielna. Jak ukrywała, że ukrywa strach, pieniądze, dumę. Niepamięć. Podróż swoich rodziców z nie wiadomo skąd do nie wiadomo gdzie. A w szufladach łyżki, widelce, łyżeczki z bazaru, rodzinnych sreber nie było. Nie było też rodzinnych zdjęć. Rodzinne zdjęcia dopiero się robiły.

Po latach rozpozna plac zabaw po niemieckich literach i trzech cisach. Między zielonymi igłami czerwone kulki do jedzenia, śliskawe, wciąż tak samo wilgotne. Wieżę budynku między drzewami i płytami z kamienia obstępowały drewniane rusztowania; teraz już ich nie ma. Teraz słychać modlitwy za zmarłych. Katolickich. Niemieckie litery zamieniane zostają na polskie. Za ewangelików milczenie.

Do ojca szło się na czwarte piętro wąską klatką schodową. Lamperia wyznaczona zieloną farbą odcinała fragment ściany od podłogi. Siedział boso. Nie wiedział, jakie ubrać buty. Wciąż niezdecydowany wziął jej dłoń i położył ją sobie na lewym płucu. Unosiło się przy każdym pobraniu powietrza nieco do góry i nieledwie opadało, charcząc o narośl wielkości śliwki. Nabierał tlenu i przytrzymywał, smakując każdą drobinę."

​[fragment prozy dotyczący miasta Gryfina]

​koncepcja i prowadzenie projektu: Weronika Fibich
miejsce: Prywatne mieszkania w Gryfinie

początek akcji: Centrum Nieruchomości przy ul. Bolesława Chrobrego 30 w Gryfinie
uczestnicy zdarzenia: Byli i obecni właściciele użyczonych posesji
muzyka: Patryk Zakrocki
filmy i wykroje: Ludomir Franczak
makieta fragmentu miasta: Edyta Waszak
zdjęcia, grafika, projekty elementów instalacji i publikacji: Tina Siuda
montaż opowieści: Bibianna Chimia

montaż instalacji dźwiękowych: Rafał Foremski
pomoc w zdobywaniu materiałów: historie, analiza snu o mieście, zdjęcia Gryfina: Marian Anklewicz; zdjęcia starego Gryfina: Julian Dalidowicz
plan geodezyjny: Mirosław Kozłowski
organizacja i sprawy specjalne: Justyna Paluszyńska, Krzysztof Gmiter
pośrednicy nieruchomości: Bibianna Chimiak, Joanna Daniek, Tomasz Grygier, Mirosław Kozłowski, Tina Siuda, Piotr Starzyński, Ala Dopierała, Krzysztof Nowak

opracowanie tekstów: Rafał Foremski, Marta Poniatowska
akustyka: Marek Przedmojski
światła: Tomasz Hołubowski
technika: Krzysztof Nowak

Akcja Lokator zrealizowana została w ramach projektu: Mieszkanie do sprzedania przez Ośrodek Teatralny KANA we współpracy z GDK w Gryfinie; partnerem projektu było Centrum Nieruchomości w Gryfinie.

 

Audycja radiowa: Anna Rawska